niedziela, 14 września 2014

Są rzeczy, które nie śniły się nawet filozofom.



Od czasu wypadku Agnieszki nie spotkałeś już Luny. Żałowałeś, bo chciałeś podziękować jej za to, że wspólnie z Mariuszem pomogła ci zrozumieć co jest w życiu najważniejsze. W końcu to ich wsparcie w dużej mierze sprawiło, że chciałeś walczyć o odzyskanie Agi, że odnalazłeś w sobie na to siłę i się nie poddałeś. Cieszyłeś się tym bardziej, że twoje działania przyniosły oczekiwane skutki i dzięki długim rozmowom, które przeprowadziłeś z Agnieszką udało ci się ją odzyskać. Nauczyłeś się także oddzielać życie prywatne od zawodowego, wyznaczyłeś sobie odpowiednie priorytety. Teraz mogłeś w pełni cieszyć się życiem. Wolny czas spędzałeś z Agą na różnego rodzaju przyjemnościach. Chodziliście na spacery, jeździliście na wycieczki, oglądaliście filmy. Robiliście naprawdę wiele rzeczy, ale najważniejsze dla was było, że robiliście je razem. Udało wam się wyjść z całej tej trudnej sytuacji obronną ręką, czuliście nawet, że dzięki temu wasza miłość się umocniła. Odnosiliście wrażenie graniczące z pewnością, że dopóki jesteście razem nic złego nie może się stać. I co najważniejsze, w końcu byliście szczęśliwi i to dużo bardziej niż wcześniej.
Mariusz, gdy tylko dowiedział się o tym, że znów jesteście razem nie posiadał się z radości. W końcu jemu także zależało na waszym szczęściu, a dodatkowo w jego mniemaniu byliście dla siebie stworzeni. Jako przyjaciel was obojga życzył wam jak najlepiej i cieszył się, że mógł wam pomóc.
  Dni płynęły, a wasze życie stało się prawdziwą sielanką, przepełnioną miłością, zaufaniem i troską o siebie nawzajem. Nie dawało ci jednak spokoju to, że nie podziękowałeś Lunie za całą pomoc. Kilka razy nawet wybrałeś się do parku, w którym ją poznałeś, ale jej tam nie spotkałeś, mimo że wcześniej nie było z tym problemu. Przypomniałeś sobie jednak, że wiesz gdzie mieszka, w końcu kiedyś ją odprowadzałeś. Poprosiłeś więc Agnieszkę, by poszła z tobą do jej mieszkania. Dziewczyna zgodziła się od razu, bo sama też uważała, że Lunie należą się podziękowania, tym bardziej, że to ona w dużej mierze skłoniła ją do dania ci kolejnej szansy. Byłeś zaskoczony tym jak szybko Aga zdecydowała się iść z tobą, ale dziewczyna opowiedziała ci o wizycie Luny u niej w szpitalu. Nie powtórzyła ci oczywiście całej rozmowy jaką z nią odbyła, uznając, że to powinno zostać między nimi, nakreśliła tylko sytuację, której ta rozmowa dotyczyła. Luna co prawda zapowiedziała ci, że zrobi wszystko by wyjaśnić Agnieszce jak było naprawdę kiedy spotkała was w parku, ale nie sądziłeś, że zdobędzie się na to, by iść do niej do szpitala. Taki obrót sprawy cię cieszył, w końcu dzięki temu Aga zrozumiała, że zbyt pochopnie oceniła całą sytuację. Nie zmieniało to faktu, że nie miałeś do niej pretensji, rozumiałeś co nią kierowało podczas takiej reakcji. Z resztą, nie miało dla ciebie sensu wypominanie sobie czegokolwiek, cieszyłeś się tylko, że znów jesteście razem.
Kierowaliście swoje kroki w stronę bloku Luny. Byłeś tam tylko raz, więc starałeś się odtworzyć drogę tak, by na pewno do niej trafić. Na szczęście nie było to dla ciebie problemem, więc już po chwili znajdowaliście się pod jej blokiem. Drzwi od klatki były otwarte, więc od razu udaliście się na odpowiednie piętro. Zadzwoniłeś dzwonkiem i czekaliście, aż Luna wam otworzy. Niestety się to nie stało, więc ponowiłeś czynność. Po kilku próbach nadal nikt wam nie otworzył, więc uznaliście, że Luny nie ma w domu. Już mieliście odchodzić, ale usłyszeliście dźwięk uchylających się sąsiednich drzwi.
- Może w czymś pomóc? – zapytała starsza kobieta wychylając się zza drzwi.
- Tak, właściwie tak. Szukamy Luny, mieszka tutaj. Nie wie pani kiedy wróci? – odpierasz, a na twarzy staruszki pojawia się dziwna mina, wyrażająca uczucia, których nie potrafisz określić.
- Nie wróci. Ta dziewczyna nie żyje od trzech lat.
- Jak to? – pyta Agnieszka drżącym głosem. – Przecież…ja ją widziałam, jeszcze dwa tygodnie temu z nią rozmawiałam!
- Zapraszam do środka, wszystko państwu wyjaśnię – mówi starsza pani, przesuwając się w drzwiach.
Wchodzicie do jej mieszkania, a ona prowadzi was do salonu.
- Wiem, że to wszystko wydaje się dla was absurdalne, wcale mnie to nie dziwi. Cała ta sprawa jest dość nierealna, ale to nie jest pierwszy taki przypadek.
- To znaczy, że to zdarzało się już wcześniej?  - pytasz, a kobieta kiwa potakująco głową.
- Które z państwa spotkało ją w parku? – mówi po chwili staruszka.
- Ja – odpowiadasz. – Skąd pani to wie?
- To był ostatni dzień kwietnia, prawda? I padał deszcz?
- Owszem, ale…
-  Zawsze wtedy się pojawia. To rocznica jej śmierci. Proszę mi wierzyć, nie słyszę o tym pierwszy raz, więc nie jest to dla mnie już zaskoczeniem. Wcześniejsze pary, które pojawiały się tutaj tylko to potwierdzały. Luna pojawia się po to, by pomagać parom, które mają jakieś problemy w związku. Sama tuż przed śmiercią także je miała, tylko ona swoich nie zdążyła rozwiązać. Teraz co roku w dzień, w którym umarła pojawia się w parku i jeśli tylko spotka kogoś, kto nie umie sobie z nimi poradzić nie zniknie, dopóki mu nie pomoże.
- Dlaczego pojawia się akurat w parku? – pyta Agnieszka.
- Tam umarła. Wracała któregoś dnia do domu przez park, potknęła się, przewróciła i straciła przytomność. Przechodzący tamtędy ludzie zadzwonili po karetkę i choć przyjechała ona niezwykle szybko, nie udało się jej uratować. Później okazało się, że miała tętniaka, o którym nie miała pojęcia. Jej chłopak bardzo to przeżył, tym bardziej, że nie zdążyli się pogodzić. Długo zarzucał sobie, że to jego wina. W końcu wyjechał, bo wspomnienia, które pojawiały się w jego głowie na każdym kroku za bardzo go przytłaczały. Od tego czasu mieszkanie stoi puste.
- Niewiarygodna historia – mówisz. – Gdyby nie to, że ją widzieliśmy i rozmawialiśmy z nią, nigdy bym w to nie uwierzył.
- Rozumiem jak się pan czuje, poprzednie pary reagowały tak samo.
- Wie pani gdzie Luna została pochowana?
- Owszem, często ją odwiedzam. Dlaczego pan pyta?
- Mogłaby pani pokazać nam to miejsce?
- Oczywiście. Chodźmy – mówi, po czym wychodzicie z mieszkania, a kobieta prowadzi was na cmentarz. Tam doprowadza was do odpowiedniego grobu, na którym widnieje zdjęcie Luny.
- Pozwolą państwo, że was opuszczę – dodaje jeszcze.
- Dziękujemy pani za wszystko – odpowiadacie.
-Nie ma za co – odpiera staruszka. – Dbajcie o swoją miłość, dobrze?
- Dobrze – kobieta odchodzi, a wy zostajecie sami
- Jesteś  w stanie w to uwierzyć? – dobiega cię po jakimś czasie pytanie Agnieszki.
- Sam nie wiem co o tym myśleć, to jest kompletnie nierealne.
- No właśnie.
- Widocznie mamy szczęście. Dostaliśmy nową szansę Aga. I teraz musimy ją dobrze wykorzystać, dla Luny.
- Dla Luny – odpowiada Agnieszka, wtulając się w ciebie.
Nagle zerwał się wiatr, który pogasił wszystkie świeczki na grobie Luny. Usłyszeliście jej delikatny śmiech, tak bardzo dla niej charakterystyczny. Wiedzieliście już, że dziewczyna cieszy się z tego, że wam się udało. W końcu to było jej celem. Kiedy wiatr ucichł, podnieśliście się z ławki, na której siedzieliście. Wyszliście z cmentarza i wróciliście do domu, gdzie jeszcze raz na spokojnie przeanalizowaliście wszystko, czego się dowiedzieliście.
Od tamtego czasu minęło sporo czasu. W każdą rocznicę śmierci Luny i rocznicę waszego pogodzenia odwiedzacie jej grób. Jesteście i będziecie jej wdzięczni do końca życia, za to, że pomogła wam odzyskać waszą miłość. To dzięki niej jesteście szczęśliwi, bo to ona przekonała was, żebyście ten ostatni raz przenieśli swoje imiona na szczyty waszych list. A to pozwoliło wam uwierzyć, że żaden huraganowy wiatr już nigdy wam nie zaszkodzi.
                                                               ~.~

I tak właśnie kończy się to opowiadanie. Ktoś spodziewał się czegoś takiego? :D Pamiętajcie, że to tylko fikcja, tu mogło zdarzyć się wszystko.
To już moje drugie w pełni opublikowane opowiadanie, dacie wiarę? Bo ja sama w to nie wierzę. :D
Dziękuję wszystkim, którzy tutaj zaglądali, a zwłaszcza dziewczynom, które pozostawały po sobie ślad. To wiele dla mnie znaczy.
Teraz jestem już tylko i wyłącznie tutaj: komedia-absurdu.blogspot.com