niedziela, 7 września 2014
Nie słowa lecz czyny.
Kierując się prośbą Agnieszki nie odwiedzałeś jej, przez co nie znałeś dokładnej daty jej wyjścia ze szpitala. Ubolewałeś nad tym, bo chciałeś się nią zaopiekować, poczynając właśnie od tego, że odwiózł byś ją do mieszkania. Na szczęście twój problem rozwiązał Mariusz, który jak tylko dowiedział się, że Agnieszka wychodzi w piątek od razu cię poinformował. W wyznaczonym dniu stawiłeś się w szpitalu odpowiednio wcześniej, by jeszcze udać się do jej lekarza tak jak cię o to prosił podczas waszej ostatniej rozmowy. Omówiłeś z nim sprawy związane z rekonwalescencją twojej ukochanej, odebrałeś jej wypis, podziękowałeś za wszystko, a następnie udałeś się do jej sali. Wszedłeś cicho do pomieszczenia i zastałeś ją jak próbowała jedną ręką, bo przecież drugą nadal miała w gipsie, spakować swoje rzeczy do torby.
- Pomogę – powiedziałeś, wysuwając jej torbę z rąk. Sprawnie spakowałeś wszystko i już po chwili spojrzałeś na nią z uśmiechem.
- Co tutaj robisz? – zapytała.
- Jak to co? Odbieram cię ze szpitala. Mam już twój wypis.
- Ach tak – powiedziała, a ty zauważyłeś błąkający się na jej ustach delikatny uśmiech, który próbowała ukryć.
- Jesteś już gotowa? Możemy iść? – spytałeś.
- Tak, chodźmy. Nie chcę już tu być.
- Rozumiem – odpowiedziałeś, otwierając przed nią drzwi. Cicho ci podziękowała po czym udaliście się na parking pod szpitalem.
Pomogłeś jej zająć miejsce w samochodzie, schowałeś jej torbę do bagażnika, a następnie zająłeś miejsce kierowcy. Uruchomiłeś silnik, wykonałeś wszystkie potrzebne czynności i delikatnie wyjechałeś z parkingu.
- Michał?
- Tak?
- Odwieziesz mnie do mojego mieszkania, dobrze?
- Jeśli tak wolisz – odpowiedziałeś cicho.
- Dziękuję – powiedziała, delikatnie dotykając twojej ręki opartej na skrzyni biegów.
Próbowałeś się uśmiechnąć, ale wyszedł ci tylko grymas. Na co właściwie liczyłeś? Że odbierzesz ją ze szpitala, a ona rzuci ci się w ramiona i znów jak gdyby nigdy nic będzie chciała mieszkać z tobą? Przeliczyłeś się, wcale nie ma tak łatwo. Byłeś jednak wystarczająco zmotywowany by walczyć, bo wiedziałeś, że twoja bitwa o własne szczęście jeszcze się nie skończyła.
Dojechaliście na miejsce, więc zaparkowałeś i wyłączyłeś silnik. Wysiadłeś z auta, obszedłeś je na około i otworzyłeś drzwi Agnieszce. Kiedy dziewczyna wysiadła wyjąłeś jeszcze jej torbę z bagażnika, po czym zamknąłeś samochód.
- Zaniosę ci ją na górę, dobrze? – spytałeś.
- Byłabym wdzięczna – odpowiedziała ci, a jej delikatnie błyszczące oczy tylko potwierdziły jej słowa.
Przepuściłeś ją w drzwiach od klatki, po czym tuż za nią wszedłeś na odpowiednie piętro. Poczekałeś aż otworzy drzwi, a następnie wszedłeś razem z nią do mieszkania. Torbę położyłeś na szafce w przedpokoju, a następnie przeniosłeś wzrok na Agnieszkę. Przez dłuższą chwilę żadne z was się nie odzywało, uznałeś więc, że chyba już pora na ciebie.
- Będę już szedł. Gdyby coś się działo albo byś czegoś potrzebowała, zadzwoń tylko, dobrze? Przyjdę wtedy i rozwiążę twój problem.
- Będziesz jak mój własny superbohater przybywający na każde wezwanie? – zapytała ze śmiechem. Poczułeś w tym momencie jak bardzo za nim tęskniłeś. I właściwie tęsknił będziesz nadal, bo wciąż wasza relacja jest w stanie zawieszenia.
- Dokładnie tak – odpowiedziałeś. – Odpoczywaj teraz. Lekarz mówił, że twój organizm bardzo tego potrzebuje. I dbaj o siebie. Zajrzę niedługo – dodałeś, po czym postanowiłeś pocałować ją w policzek. Nie oponowała, więc uznałeś to za dobry znak. Z tą myślą wyszedłeś z jej mieszkania i wróciłeś do swojego.
Następnego ranka udałeś się do sklepu, by zrobić Agnieszce podstawowe zakupy, które zamierzałeś dostarczyć prosto do jej mieszkania. Robiłeś to, ponieważ chciałeś jej pomóc, a poza tym wiedziałeś, że jej ze złamaną ręką byłoby trudno donieść zakupy do domu. Poza tym, byłeś zakochanym w niej facetem i byłeś gotowy zrobić dla niej wszystko, tym bardziej tak prozaiczne rzeczy jak wizyta w sklepie i nabycie potrzebnych produktów. Przemierzałeś sklepowe alejki, dorzucając do koszyka to co twoim zdaniem mogłoby się jej przydać. Później udałeś się do kasy, uiściłeś odpowiednią kwotę, zabrałeś zakupy i wyszedłeś ze sklepu. Po drodze wstąpiłeś jeszcze do kwiaciarni, gdzie kupiłeś jej ulubione wonne fiołki. Kiedy dotarłeś pod jej klatkę miałeś szczęście – jej sąsiadka akurat wychodziła, dzięki czemu nie musiałeś dzwonić domofonem i twoja niespodzianka mogła nią być praktycznie do samego końca. Będąc już pod drzwiami Agnieszki nacisnąłeś dzwonek. Po długiej chwili się one otworzyły, a twoim oczom ukazała się jeszcze zaspana Aga.
- Michał? Co tu robisz? – zapytała. – Wejdź. – dodała, po czym przesunęła się na tyle, byś zmieścił się w drzwiach.
- Zrobiłem ci zakupy, bo przypuszczam, że w twojej lodówce nie ma zbyt wiele.
- Skąd wiedziałeś? Miałam właśnie dziś iść do sklepu.
- Intuicja – uśmiechnąłeś się. – Pomóc ci rozpakować?
- Jeśli chcesz, tylko daj mi chwilę.
- W porządku – odpowiedziałeś, po czym przeniosłeś zakupy do kuchni, a Agnieszka udała się do łazienki.
Wiesz dokładnie gdzie co dziewczyna trzyma, więc od razu wziąłeś się za rozpakowywanie. Nie zajęło ci to zbyt wiele czasu, więc Aga nie zdążyła jeszcze wyjść z łazienki. Wykorzystałeś moment i przygotowałeś jej śniadanie oraz herbatę.
- Przepraszam, że tak długo to trwało – powiedziała Agnieszka, wchodząc do kuchni. – To przez ten gips. – dodała, delikatnie się krzywiąc.
- Nic się nie stało. Siadaj – dziewczyna posłusznie zajęła miejsce, a ty postawiłeś przed nią talerz z kanapkami i gorący napój.
- Zrobiłeś mi śniadanie? Nie musiałeś.
- Chciałem – uśmiechnąłeś się w jej kierunku.
- Dziękuję, doceniam to, nawet nie wiesz jak bardzo – odparła Agnieszka.
Po skończonym śniadaniu wyciągnąłeś ją na spacer. Na początku się opierała, ale w końcu uległa i dzielnie przemierzaliście kolejne metry, racząc się promieniami przygrzewającego słońca.
Wasz spacer nie trwa długo, bo po upływie godziny Aga była już zmęczona i poprosiła cię o powrót do domu. Spełniłeś więc jej życzenie i odprowadziłeś ją pod same drzwi, po czym udałeś się na trening.
Kolejne dni wyglądają podobnie: pomagasz Agnieszce jak tylko możesz w każdej, nawet najdrobniejszej sprawie, chodzisz na treningi, grasz mecze. Jesteś szczęśliwszy niż byłeś jeszcze jakiś czas temu, głównie za sprawą tego, że możesz spędzać dużo czasu z ukochaną. W końcu wciąż masz nadzieję, że jeszcze kiedyś będziecie razem, tak jak kiedyś. Bo już od dawna wiesz doskonale, że bez Agnieszki spędzać życia nie chcesz.
- Chciałbym, żebyś wróciła do mojego, a właściwie naszego, mieszkania. Mógłbym pomagać ci kiedy byś tego potrzebowała, a nie tylko wtedy gdy jestem u ciebie – mówisz pewnego dnia, gdy siedzicie z Agnieszką w jej salonie i oglądacie film.
- Nie wiem czy jestem na to gotowa – słyszysz, co powoduje, że w twoich oczach gasną ogniki nadziei. Aga jednak to zauważa. – Przemyślę to, dobrze? – dodaje szybko.
- W porządku. Poczekam ile będzie trzeba. – odpowiadasz i na tym wasza rozmowa się kończy.
Następny dzień jest dla ciebie szczęśliwy, a to za sprawą tego, że Agnieszka godzi się na powrót do waszego wspólnego mieszkania. Masz ochotę skakać z radości pod sam sufit, ale zamiast tego pomagasz Adze przewieźć jej rzeczy z powrotem do was. Kiedy wszystko jest już gotowe razem przygotowujecie kolację. Jak kiedyś macie z tego niesamowitą radość, która przekłada się na wasze humory. Konsumujecie posiłek, a później spędzacie czas siedząc na balkonie i patrząc w gwiazdy.
I kiedy Agnieszka siedzi wtulona w ciebie wiesz, że masz w ramionach swój cały świat. Świat, którego już nigdy nie chcesz z nich wypuścić.
~.~
Nie skomentuję.
Wczorajszy mecz przyprawił mnie o palpitacje serca. Początkowo nie potrafiłam uwierzyć, że to nasza Drużyna, bo przyzwyczaili nas do zupełnie innej gry. Ale cieszę się, że mamy dobrą ławkę i każdy gracz potrafi wyjść i zagrać świetnie, co ratuje nas z kryzysu. Mam nadzieję, że to był jednorazowy problem.
W przyszłą niedzielę kończymy, wiecie? Postaram się do tego czasu przygotować wszystko na nowym blogu. Najwyżej będę publikować z przestojami, co z resztą jeszcze wyjdzie w praniu. :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Michał jak widać musi uzbroić się w duużo cierpliwości, ale wierzę, że w końcu spotka go za to nagroda. Agnieszka chyba nadal boi się mu zaufać i trzyma go na dystans, ale mimo to wiele subtelnych gestów typu ukradkowe uśmiechy daje nadzieję, że niewidzialna bariera pomiędzy tą dwójką wreszcie zostanie przełamana, o ile już tak się nie stało, o czym świadczy końcówka rozdziału :)
OdpowiedzUsuńWczorajsze zwycięstwo z Kamerunem bardzo wymęczone, ale podobno tego samego dnia Stefan zaaplikował chłopakom trening na siłowni, a jak powszechnie wiadomo, przerzucanie ton żelastwa nie ma najlepszego wpływu na świeżość i dynamikę. Wierzę, że do dzisiejszego meczu z Argentyną zdążą się zregenerować :)
Ale jak to kończymy? Tak szybko? :/ To w takim razie ja czekam na nowego bloga :)
Pozdrawiam ;)
Świadczy czy nie świadczy...nie powiem :D
UsuńWiara czyni cuda, bo nasi siatkarze dali sobie radę. :) Ja wiem czy tak szybko? Będzie tyle samo rozdziałów co w poprzednim opowiadaniu. :) A nowy blog ruszy już niedługo, bo nawet udało mi się napisać kolejny rozdział. Trwa to trochę, bo też staram się żeby wszystkie były zbliżonej długości i nie były aż tak krótkie, jak czasami zdarzało mi się tutaj. :)
Pozdrawiam również. :)
Ciekawe czy Luna coś jeszcze pomiesza ;) Czekam na następny rozdział, no i następny blog ;) Pozdrawiam ;x
OdpowiedzUsuńW takim razie zapraszam standardowo w środę. A nowy blog także ruszy już niedługo. :)
UsuńPozdrawiam również. :)
Mam nadzieję, że Luna pojawi się w epilogu, bo jednak wniosła coś w to opowiadanie. odegrała tu małą rólkę. Pomogła Winiarskiemu przejrzeć na oczy, a o to chodziło, prawda? Fajnie, że Aga dała mu szansę. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Mogę zdradzić, że Luna w epilogu się pojawi, aczkolwiek jestem ciekawa Waszych reakcji na to, co będzie w nim przedstawione. I szczerze mówiąc chyba mam obawy. :D
UsuńPozdrawiam również :*