środa, 30 lipca 2014

No przecież nikt nie obiecywał nam, że będzie łatwo.


- Michał, ja tak dłużej nie potrafię –słyszysz głos Agnieszki, po czym odwracasz się w jej stronę. Stoi oparta o futrynę i spogląda na ciebie smutnym wzrokiem.
- Co masz na myśli? – pytasz niepewnie, bojąc się odpowiedzi.
- Mam wrażenie, że w twoim życiu nie ma już miejsca dla mnie. Kiedyś potrafiłeś znaleźć choć trochę czasu, by spędzić go ze mną. Dziś tego nie ma. Nie zrozum mnie źle, nie wymagam od ciebie byś rzucił wszystko, bo życzę sobie, żebyś był ciągle przy mnie. Wiedziałam z kim się wiążę, wiedziałam że życie ze sportowcem jest trudne, ze względu na ciągle treningi, mecze, wyjazdy. Tylko…mówiłeś mi zawsze, że będziesz potrafił zachować umiar, że zawsze znajdziesz chwilę dla mnie, a siatkówka nie przesłoni ci całego życia. A ja coraz bardziej mam wrażenie, że to były tylko słowa. – odpowiada cicho, wyłamując palce. Wiesz, że się denerwuje, bo zawsze wtedy to robi. – Dlatego myślę, że powinnam odejść.
- Nie możesz mi tego zrobić! – gorączkowo zastanawiasz się jak ją zatrzymać, a dodatkowo emocje zaczynają brać górę nad twoim rozsądkiem.
- Muszę Misiek. Jeśli tego nie zrobię, nic się nie zmieni. Chcę tylko czuć się potrzebna i kochana. Chcę mieć pewność, że kiedy wydarzyło by się coś złego, będzie przy mnie ktoś, kto będzie w stanie okazać mi wsparcie. Kto będzie gotowy zostawić inne sprawy, żeby być ze mną.
- Proszę cię, ja się zmienię, ja naprawdę się zmienię – mówisz szybko.
- Nie wierzę w to – odpowiada po chwili. – Przez cały ten czas miałam nadzieję, że to zrobisz, że wróci mój dawny Michał, który miał czas dla rodziny, dla przyjaciół. Ale nic takiego się nie działo, a nawet miałam wrażenie, że coraz bardziej się oddalasz od nas wszystkich, a przede wszystkim ode mnie. Nie chcę tak…Starałam się wspierać cię we wszystkim i naprawdę cieszę się, ze osiągnąłeś to wszystko co masz, że odnosisz sukcesy. Ale zrozumiałam, że w twoim życiu nie ma już miejsca dla mnie. Dlatego muszę odejść. Tak będzie lepiej.
- Lepiej dla kogo?
- Dla nas.
- Proszę cię –prychasz. – Jak to niby ma nam pomóc?
- Może to sprawi, że otworzysz oczy i zrozumiesz jak się czułam. Może kiedyś zrozumiesz…Może będziesz chciał wrócić, może jeszcze kiedyś będziemy szczęśliwi. Razem. Ale to nie będzie dziś, ani jutro, ani w najbliższym czasie. Oboje musimy odnaleźć to, co kiedyś nas łączyło.  Mam nadzieję, że odpoczynek od siebie nam w tym pomoże.
- To koniec, tak? – pytasz jeszcze z nadzieją, że odwiedziesz ją od jej decyzji.
- Koniec Michał. Ale nie definitywny – posyła ci delikatny uśmiech. – Może jeszcze kiedyś nam się uda. Ale dziś  to nie ma sensu. Przepraszam – dodaje, po czym podchodzi i wtula się w twój tors.
- Nie powinnaś. Rozumiem to – mówisz, oplatając ją ramionami. Stoicie przytuleni do siebie przez jakiś czas, aż w końcu ona wysuwa się z twoich objęć. – Będę mógł kiedyś zadzwonić? Albo cię odwiedzić? – pytasz jeszcze.
- Tak, myślę, że tak – odpowiada, po czym wspina się na palce i składa na twoich ustach pożegnalny pocałunek. Odpowiadasz na niego, gładząc opuszkami palców jej policzek. Kiedy się od ciebie odsuwa, patrzysz jeszcze w jej oczy. Widzisz, że lśnią od łez, ale wiesz jak się czuje. Obojgu wam jest trudno, ale może Agnieszka ma rację i rozstanie coś zmieni. Cieszysz się tylko, że nie zamknęła wam drogi do bycia razem.
Po chwili ona odsuwa się od ciebie, po czym idzie do przedpokoju, ubiera buty, płaszcz i bierze w dłoń rączkę walizki. Przy drzwiach zerka jeszcze na ciebie, po czym mówi ciche: do zobaczenia, Miśku i wychodzi.
Budzisz się, gdy wspomnienie się kończy. Dociera do ciebie, że podświadomość nawet w snach przypomina ci wydarzenia sprzed kilku dni. Jest ci ciężko, ale postanawiasz, ze w najbliższym czasie w końcu musisz się za siebie wziąć i zacząć działać. Musisz odzyskać Agę, bo bez niej twoje życie jest tylko marną egzystencją. Z tą myślą ponownie zasypiasz, a wspomnienia na szczęście już się nie pojawiają.


                                                              ~.~
Trochę wspomnień. Też macie wrażenie, że to opowiadanie bardzo wolno się toczy, czy to tylko ja?

Tak sobie pomyślałam, że mogłybyśmy się trochę poznać. Może co jakiś czas zadam Wam jakieś pytanie, czysto z ciekawości i kto będzie chciał ten na nie odpowie? :) Dziś spytam o ulubionego polskiego siatkarza, grającego obecnie w reprezentacji. Wiem, że trudno wybrać jednego, ale spróbujcie. :)

niedziela, 27 lipca 2014

To tylko krok, by pomyśleć i się cofnąć.


- Po prostu.
- Michał, nic nie dzieje się bez przyczyny. Skoro odeszła, musiała mieć powód.
Milczałeś. Wiedziałeś, że Mariusz ma rację. Takie kobiety jak Agnieszka nie odchodzą bez powodu. A ty go doskonale znałeś.
- Zatraciłem się – po kilku minutach zacząłeś opowiadać. – Zachłysnąłem się siatkówką, sukcesami, rozwijającą się karierą, tym jak bardzo wszyscy mnie chwalą, a kluby o mnie konkurują. Przestałem zwracać na nią uwagę, siatkówka przysłoniła mi cały świat. Straciłem rozsądek. Odsuwałem ją na coraz bardziej odległy tor –kontynuowałeś chaotycznie. – Prosiła mnie wielokrotnie bym się opamiętał, ale nie słuchałem. Aż w końcu miała dość i odeszła. Odeszła… - skończyłeś, wzrok zatrzymując na swoich dłoniach.
Mariusz milczał, powoli analizując słowa wypowiedziane przez ciebie. Czas dłużył ci się niemiłosiernie, gdy czekałeś na reakcję swojego przyjaciela. Byłeś gotowy na wszystko, nawet na krzyk i porządny ochrzan.
- Rozumiem ją – zaczął mówić. – I podziwiam, że tak długo wytrzymała. Wiesz, tak naprawdę wszyscy zauważyliśmy to co się działo. Sam przecież jakiś czas temu próbowałem przemówić ci do rozsądku, pamiętasz? Zbyłeś mnie, mówiąc, że masz wszystko pod kontrolą. Wierzyłem, że wiesz co robisz, więc odpuściłem. Być może niepotrzebnie – zawiesza głos. – Ale nie jesteśmy w stanie zmienić przeszłości. Teraz musisz walczyć o teraźniejszość i przyszłość. Musisz zrobić wszystko by ją odzyskać, bo taka miłość jak wasza zdarza się rzadko. Jesteście sobie przeznaczeni i tylko będąc ze sobą, będziecie szczęśliwi.
- To co powinienem zrobić? – pytasz cicho.
- Nie wiem Michał. Sam musisz znaleźć sposób, by ją odzyskać. Wiem tylko, że powinieneś zacząć od siebie. Najważniejsze, żeby Aga wiedziała, że jeśli wróci, to będzie tak jak kiedyś. Będziesz potrafił rozdzielić czas tak, byś miał go i na siatkówkę i dla niej.
- Masz rację – mówisz. – I dziękuję.
- Za co? – pyta zdziwiony Mariusz.
- Za to, że mogłem się wygadać.
- W porządku, przecież jesteśmy przyjaciółmi. Możesz na mnie liczyć. – dodaje Wlazły, po czym wstaje i zbiera się do wyjścia.  – Będę leciał. Gdybyś chciał pogadać, albo cokolwiek innego –dzwoń.
- Tak zrobię – mówisz, po czym odprowadzasz Mariusza do drzwi.
Wracasz do salonu, po czym podchodzisz do okna. Zerkasz na ciemną okolicę, rozjaśnioną jedynie przez światła ulicznych lamp. Nie wiesz ile tak stoisz, nie zwracasz uwagi na upływające minuty. Nie ma to dla ciebie żadnego znaczenia, kiedy czujesz się pusty, bo utraciłeś coś naprawdę ważnego. Paraliżuje cię strach, że nigdy nie odzyskasz Agnieszki, że nie będzie chciała wrócić z obawy, że sytuacja może się powtórzyć. Nie masz pojęcia co zrobić, w jaki sposób działać. Wiesz tylko, że będziesz walczyć. Zrobisz wszystko byście znów byli szczęśliwi. I cokolwiek by się działo, nie odpuścisz. Nie możesz i co najważniejsze, nie chcesz. Wierzysz, że z takim postanowieniem uda ci się wszystko naprawić.
Zerkasz na zegarek, który informuje cię, że jest już późno. Postanawiasz iść spać, by mieć siły na następny dzień i na wszystko, co może cię spotkać.

                                                                        ~.~
Oddaję kolejny krótki rozdział do waszej dyspozycji, o ile ktoś to jeszcze chce czytać.
Jak to pisałam wydawało się lepsze. O ironio.

czwartek, 24 lipca 2014

Nowy dzień – stare problemy.


      Jak zwykle wstałeś o tej samej porze, uszykowałeś się, zjadłeś śniadanie i ruszyłeś do klubu na trening. Zmieniło się tylko to, że kiedyś wszystko robiłeś z uśmiechem, a teraz były to automatyczne ruchy. Cieszyłeś się, że masz chociaż siatkówkę, bo to ona jeszcze w jakiś sposób sprawiała, że nie rozsypałeś się całkowicie, ale z drugiej strony czułeś do niej nienawiść, bo to ona odebrała ci szczęście. Chociaż czy to naprawdę była jej wina? Oczywiście, że nie. Jedyną osobą odpowiedzialną za rewolucję w twoim życiu byłeś ty sam. Gdybyś zwracał uwagę na szczegóły, tak jak zawsze radziła ci mama, może wcześniej zauważyłbyś co się dzieje. Może zdążyłbyś zapobiec całej tej sytuacji? Nie wiedziałeś i już nigdy nie miałeś się tego dowiedzieć. Nie mogłeś cofnąć czasu i sprawdzić, czy gdybyś postąpił inaczej ostatnie wydarzenia wyglądałyby zupełnie odmiennie. Jakkolwiek bardzo byś tego chciał, nie miałeś takiej mocy, by podróżować w czasie i naprawiać swoje błędy zanim je popełniłeś. Jedyne co ci pozostawało, to próby naprawienia ich w teraźniejszości. Problem polegał tylko na tym, że kompletnie nie wiedziałeś jak się do tego zabrać.
     Wszedłeś do budynku, w którym mieściła się siedziba klubu, po czym udałeś się w stronę szatni. Pchnąłeś delikatnie drzwi i wszedłeś do środka. Skinięciem głowy przywitałeś się z klubowymi kolegami, po czym zająłeś swoje miejsce i zacząłeś się przebierać. Nie zwracałeś uwagi na rzucane ci ukradkowe spojrzenia, na ciche rozmowy dotyczące twojego milczenia. Wszyscy byli zdziwieni twoim zachowaniem, w końcu to, że byłeś taki małomówny było do ciebie kompletnie niepodobne. 
     Jako jeden z pierwszych wyszedłeś z szatni i udałeś się na halę, by już po chwili zacząć się rozgrzewać. Chciałeś zagłuszyć dręczące cię myśli i krążące w twoim umyśle wspomnienia.
Po rozgrzewce, która w twoim przypadku była dużo dłuższa niż zazwyczaj przystąpiliście do gry. Starałeś się wyżyć na piłce, poprzez ataki pozbyć się wszystkich skumulowanych w tobie emocji, ale nie przyniosło to oczekiwanej ulgi. Powodowało tylko kolejne zdziwione spojrzenia kolegów, którzy byli coraz bardziej zaniepokojeni twoim zachowaniem.
     Po skończonym treningu wróciłeś do szatni, wziąłeś prysznic, przebrałeś się i szybko wyszedłeś. Wróciłeś do mieszkania, odłożyłeś torbę w przedpokoju, po czym udałeś się w kierunku salonu, po drodze mając jeszcze nadzieję, że wszystko okaże się tylko snem. Niestety, to była rzeczywistość, w której byłeś całkiem sam i w której kompletnie nie mogłeś się odnaleźć.
Zająłeś miejsce na kanapie, tak samo jak robiłeś to przez ostatnie dni, a wzrok zatrzymałeś na suficie. Wpatrywałeś się w niego tak intensywnie jakby miały się na nim pojawić odpowiedzi na dręczące cię pytania. Obwiniałeś się za wszystko i doskonale wiedziałeś, że taka była prawda. To ty zawaliłeś, będąc zbyt przekonanym, że to co masz już zawsze będzie i nigdy nie zniknie.
     Z letargu wyrwał cię dzwonek do drzwi. Zerwałeś się szybko i z nadzieją poszedłeś otworzyć. Niestety, rozczarowałeś się – gościem był twój przyjaciel.
- Mogę wejść? – zapytał.
Nic nie odpowiedziałeś, tylko odsunąłeś się na tyle, by zrobić koledze miejsce na przejście. Gestem ręki zaprosiłeś go do salonu, gdzie obaj zajęliście miejsca na kanapie.
- Co cię sprowadza?
- Przyszedłem dowiedzieć się co się stało – odpowiedział ci przyjaciel.
- Nic, wszystko jest w porządku.
- Przecież widzę. Michał, mnie nie oszukasz. Za dobrze cię znam – Mariusz rzucił ci spojrzenie, którym dał do zrozumienia, że nie wyjdzie, póki się wszystkiego nie dowie.
Wiedziałeś, że nie odpuści. Dotarło do ciebie także, że potrzebujesz tej rozmowy, bo musisz wyrzucić z siebie to, co ostatnio czułeś.
- Zostawiła mnie – powiedziałeś cicho.
- Jak to? – usłyszałeś jeszcze tylko pytanie Wlazłego, a dalej lawina ruszyła już sama.

                                                                              ~.~
Przepraszam za zwłokę. Tylko tyle i aż tyle.
Początkowe rozdziały nie będą długie.

niedziela, 20 lipca 2014

Zabawne, że większość tego co mamy doceniamy dopiero po stracie.


   Siedziałeś zamyślony na balkonie, co jakiś czas zerkając na mieniące się nad twoją głową gwiazdy. Zastanawiałeś się gdzie i w jaki sposób straciłeś to, co dla ciebie najcenniejsze. Nie wiedziałeś jak mogłeś na to pozwolić, jak mogłeś tak bardzo się zatracić by nic nie zauważyć. Nie mogłeś pojąć jak bardzo byłeś ślepy, a co najgorsze – jak wielkim egoistą się stałeś. Myśląc tylko o sobie doprowadziłeś do tego, że w końcu zostałeś sam. Tak bardzo chciałeś odnieść sukces, że dążąc do niego inne sprawy odsunąłeś na dalszy plan. To jak były dla ciebie ważne zrozumiałeś dopiero wtedy, gdy prócz kariery nie zostało ci już nic innego.

                                                                    
                                                                            ~.~

Prolog jest krótki, bo i cała historia nie jest długa. Tak jak wcześniej - prolog, 15 rozdziałów i epilog. Co do publikacji trzymam się takich samych terminów jak wcześniej - dwa razy w tygodniu, w środę i niedzielę. :)