niedziela, 31 sierpnia 2014

Gorzej być nie może.


Wlazły patrzy na ciebie pytająco. Nie wytrzymujesz tego spojrzenia i spuszczasz wzrok.
- Co masz na myśli? – pyta Mariusz. Opowiadasz mu więc wszystko, nie pomijając żadnego szczegółu.
Kiedy kończysz czujesz minimalną ulgę związaną z tym, że to z siebie wyrzuciłeś. Czekasz jeszcze na jakąś reakcję przyjaciela, ale kiedy on milczy już dość długo przestajesz na nią liczyć. Przenosisz więc wzrok na drzwi od sali operacyjnej, mając nadzieję, że za chwilę się otworzą. Niestety jest ona złudna. Perspektywa dalszego czekania niszczy cię od środka, masz wrażenie, że twoje wnętrze płonie żywym ogniem. Nie chcesz nawet myśleć o najgorszym, nie przyjmujesz do wiadomości faktu, że Agnieszka mogłaby nie przeżyć.
- Nigdy nie chciałem, żeby przeze mnie cokolwiek jej się stało – mówisz cicho, kiedy po kolejnym okrążeniu po szpitalnym korytarzu siadasz koło Mariusza.
- Wiem Michał. I ona też to wie.
- Skąd to przekonanie?
- Czuję to. Wierzę, że ona się obudzi, że wróci do zdrowia, że wszystko sobie wyjaśnicie i w końcu będziecie szczęśliwi.
- Chciałbym. Oddałbym za to wszystko.
- Nawet siatkówkę?
- Zdecydowanie. Aga jest dla mnie najważniejsza – odpowiadasz pewnie. – Szkoda tylko, że potrzebowałem tyle czasu by to do mnie dotarło. Gdyby nie to, może nic by się jej nie stało.
- Tego nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Nie ma co gdybać Michał, teraz twoim zadaniem jest wyjaśnić wszystko Adze, sprawić żeby znów ci zaufała. Musisz przy niej być, ona teraz będzie bardzo tego potrzebować.
- Nigdy nawet nie pomyślałbym o tym, by ją teraz zostawić.
- Wiem – Mariusz posyła ci pokrzepiający uśmiech. – Ale jest jeszcze jedna rzecz, którą powinieneś zrobić.
- Mianowicie? – pytasz.
- Chodzi mi o Lunę. Rozumiem, że ona chce ci pomóc, ale zauważ, że jak na razie masz przez nią same kłopoty. Z resztą nie tylko ty – odpowiada ci Wlazły, spoglądając w stronę sali operacyjnej.
- To tylko koleżanka. Mogłem z nią posiedzieć i pomilczeć, gdy potrzebowałem czyjejś obecności, a tobie nie chciałem zawracać głowy.
- Jesteś pewien?
- Jestem. Kocham tylko Agnieszkę i to z nią chcę spędzić całe swoje życie. Jeśli mi oczywiście wybaczy.
Waszą rozmowę przerywają otwierające się drzwi. Zrywasz się z miejsca i szybkim krokiem podchodzisz do wychodzącego z sali lekarza.
- Doktorze, co z nią? – pytasz, chcąc jak najszybciej dowiedzieć się wszystkiego.
- Jej stan jest ciężki, ale stabilny. Udało nam się zatamować wewnętrzny krwotok, usunęliśmy także pękniętą śledzionę. Oczywiście pacjentka ma także sporo zadrapań i siniaków, ma złamaną rękę, ale jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
- Kiedy będę mógł ją zobaczyć?
- W tej chwili pani Agnieszka nadal pozostaje nieprzytomna. Biorąc pod uwagę późną porę nie wcześniej niż jutro.
- Rozumiem. I dziękuję doktorze.
- Proszę nie dziękować, to moja praca – mówi ci lekarz. – Muszę wracać na oddział. Do widzenia.
- Do widzenia – odpowiadasz i wracasz do Mariusza. Przekazujesz mu co usłyszałeś od doktora i w końcu oddychasz z ulgą. Masz nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej.
- Wracajmy do domu Michał.
- Zostanę.
- Nie przydasz się tutaj.
- To nic.
- Przecież możesz przyjechać tutaj jutro, wypoczęty. Jeśli chcesz jej pomóc, musisz mieć na to siły.
Ulegasz namowom przyjaciela i w końcu razem z nim postanawiasz wrócić do domu. Tam bierzesz długi prysznic, podczas którego czujesz jak bardzo byłeś zmęczony dzisiejszymi wydarzeniami. Podczas przechodzenia do sypialni, twój wzrok mimowolnie wędruje na zdjęcie, na którym jesteś razem z Agnieszką. Stoicie objęci, na tle morza i zachodzącego słońca, z szerokimi uśmiechami. Wiesz już, że się nie poddasz. Zrobisz wszystko, by znów być z Agnieszką i nie ma dla ciebie znaczenia jak długo będziesz musiał o to walczyć. Jeśli nie, to nie nazywasz się Winiarski.
   Kolejny dzień rozpoczynasz bardzo wcześnie, ponieważ budzisz się już o siódmej. Nie tracąc czasu wstajesz z łóżka, bierzesz prysznic, ubierasz się, zjadasz śniadanie i wychodzisz z domu. Swoje kroki kierujesz do szpitala. Chcesz już być przy Agnieszce, nawet jeśli nadal będzie nieprzytomna. Docierasz na miejsce i od razu udajesz się w kierunku sali swojej ukochanej. Zatrzymuje cię jednak pielęgniarka.
- Przepraszam pana bardzo, ale godzina od której można odwiedzać pacjentów jeszcze nie nadeszła – informuje cię.
- Nie da się jakoś nagiąć tych zasad? – pytasz, posyłając jej jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów. Jak to mówią – cel uświęca środki.
- No nie wiem – odpowiada, czerwieniąc się. – Niech będzie. Ale gdyby coś, to ja nie mam pojęcia skąd się pan tam wziął.
- Oczywiście – mówisz, puszczając jej oczko. – Dziękuję bardzo! – dodajesz i już po chwili znajdujesz się w sali Agnieszki.
Widok jaki tam zastajesz nie jest dla ciebie zbyt przyjemny. Twoja ukochana leży na sporym względem jej wzrostu łóżku, cała posiniaczona i odrapana. Zagipsowana ręka spoczywa zgięta na kołdrze, zaś druga leżąca wzdłuż łóżka jest podpięta do kroplówki. Siadasz na krześle znajdującym się przy łóżku, łapiąc ją za zdrową rękę. Chciałbyś żeby już się obudziła, choć z drugiej strony się tego obawiasz. Znasz Agnieszkę dobrze i jesteś przekonany, że nie będzie chciała z tobą rozmawiać. Mimo to nie zamierzasz wyjść z jej sali, dopóki sama cię z niej nie wyrzuci. Obiecałeś sobie, że nie odpuścisz i chcesz dotrzymać swojego postanowienia, cokolwiek by się nie działo.
   Siedzisz przy niej kompletnie nie zwracając uwagi na godzinę. W tej chwili – z resztą nie tylko, bo i w całym życiu – jest dla ciebie najważniejsza i nic innego się nie liczy.
- Ciągle pan tutaj jest? – słyszysz pytanie, a kiedy podnosisz wzrok twoje źrenice napotykają twarz pielęgniarki, z którą rozmawiałeś rano, a która teraz przyszła skontrolować stan twojej ukochanej. – Musi ją pan bardzo kochać.
- Jest dla mnie najważniejsza – odpowiadasz cicho, ale pewnie.
- To widać, skoro jest pan tutaj już osiem godzin.
- Naprawdę? – pytasz zdziwiony. – Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że minęło już tyle czasu.
- Czas szybko mija gdy martwimy się o kogoś kogo kochamy – pielęgniarka posyła ci delikatny uśmiech. –Niech się pan nie martwi, odwiedziny kończą się dopiero o dziewiętnastej. – dodaje, po czym wychodzi z sali, cicho zamykając za sobą drzwi.
Pomieszczenie znów wypełnia cisza, którą niedługo potem przerywa piknięcie twojej komórki, oznaczające nową wiadomość tekstową. Widząc, że jej nadawcą jest Mariusz szybko ją odczytujesz. Przypuszczam, że to, że nie było cię na treningu spowodowane jest tym, że jesteś w szpitalu przy Agnieszce. Nie martw się, wytłumaczyłem wszystko trenerowi. Masz wrócić, gdy będziesz gotowy.
Cieszysz się, że masz takiego przyjaciela. Takiego, który pomyśli o wszystkim i będzie dbał o twoje dobro. Dziękuję. Jesteś prawdziwym przyjacielem - odpisujesz, po czym chowasz telefon do kieszeni, a twoja dłoń znów łapie dłoń Agi.
Czas nieubłaganie mija, a ty czujesz się coraz bardziej zmęczony czekaniem. Nie jesteś w stanie przewidzieć tego ile to jeszcze potrwa, wiesz tylko, że ta sytuacja nie jest dla ciebie komfortowa. Chciałbyś już usłyszeć głos Agnieszki i od niej samej dowiedzieć się jak się czuje. Zabrać ją do domu i pomóc jej wrócić do pełni zdrowia, jeśli tylko ci na to pozwoli. A nawet jeśli nie, to nie zamierzasz odpuścić.

                                                            ~.~
Co ja tu robię.
Ale jestem dumna z naszych chłopaków, to był niesamowity mecz! Takiego wyniku chyba nikt się nie spodziewał. Mam nadzieję, że to da im siłę i motywację do dalszej walki. :)
Sama ceremonia jakoś do mnie nie przemówiła, ale mi się zazwyczaj takie nie podobają. :P A Wy jakie macie zdanie? :)


12 komentarzy:

  1. Przemiany Michała ciąg dalszy :) Widać, że naprawdę przejął się stanem Agnieszki. Co prawda już dawno przejrzał na oczy, ale mam wrażenie, że ten wypadek jeszcze bardziej zmobilizował go do dokonania zmian w swoim życiu. Mariusz jak zwykle spisuje się na medal, ale o tym już wspominałam kilka razy :) A Luna? Cóż, niby chce pomóc Michałowi, ale jak na razie jej altruistyczne zapędy przynoszą więcej szkód niż pożytku.
    Cudowny mecz, cudowne widowisko, a hymn odśpiewany przez ponad 60 tysięcy kibiców - magia! Lepszego otwarcia MŚ nie mogliśmy sobie wymarzyć! :) Mi oprawa artystyczna przypadła do gustu, ale to pewnie w dużej mierze dlatego, że byłam mega podekscytowana tym wszystkim i być może to nieco zaburzyło mój odbiór rzeczywistości :D Jedyny minus to gwizdy na Rosjan - sport i polityka nie powinny iść ze sobą w parze.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luna chce dobrze, ale nie zawsze wychodzi tak jak byśmy chcieli, niestety. :)
      Mecz i widowisko - brak słów by opisać jak wspaniałe to było. :D Co do gwizdów na Rosjan, zgadzam się. Nie powinno się tego mieszać, w końcu rosyjscy siatkarze nie odpowiadają za działania Putina.
      Pozdrawiam również. :)

      Usuń
  2. Mam nadzieję, że kiedy Agnieszka się obudzi i jej stan się poprawi, to pogadają szczerze z Michałem i wrócą do siebie. Winiarski zrozumiał, że nie samą siatkówką człowiek żyje, a o to jej właśnie chodziło. Cel osiągnięty ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cel osiągnięty, zobaczymy jakie będą tego skutki. :)
      Pozdrawiam również :*

      Usuń
  3. Kurde to się porobiło ja myślałam, że już dziś pogada z Agą a tu nici z tego.

    OdpowiedzUsuń
  4. nieźle się dziewczyna załatwiła ... ale wychodzę z założenia, ze nic nie dzieje się przypadkiem i zimny prysznic dla Michala jest wskazany. Chociaz chcialabym, że porozmawiali ;(
    :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda że się nie wybudziła, miałam nadzieję że sobie wszystko wyjaśnią . Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń